Ciemność rozjaśniał jedynie płomień, który
wesoło tańczył otoczony czerwonymi cegłami kominka. Pokój Życzeń odkryłem razem
z Huncwotami dwa lata temu, a właściwie to Dumbledore podpowiedział nam o nim.
Często spędzaliśmy w nim czas albo chowaliśmy się gdy ktoś nas ścigał. Jednak
kiedy pewnego razu Lily przyszła do mnie zapłakana, chcąc się wygadać,
zaprowadziłem ją do tego pokoju. Od tego czasu zawsze gdy chcieliśmy ze sobą
porozmawiać sam, na sam spotykaliśmy się w Pokoju Życzeń.
Tak było też tym razem. Siedzieliśmy na
starej, skórzanej kanapie, wpatrując się w ogień. Przykryci pod dwoma ciepłymi
kocami, piliśmy powolnie naszą ulubioną ciepłą, słodką bawarkę z odrobiną
cynamonu. Siedzieliśmy tu już od godziny, zawsze mijało trochę czasu za nim
Lily otwierała się przed kimkolwiek. Gdy tylko wyszedłem z biblioteki ona
wybiegła za mną krzycząc:
- Wieczorem,
wiesz gdzie!
Dobrze wiedziałem, dlatego też o dziewiętnastej
czekałem na nią na siódmym piętrze. Nasz Pokój Życzeń wyglądał zawsze tak samo.
Niewielki pokoik pomalowany ciemną, oliwkową farbą z kominkiem wymurowanym z
cegły, kanapą i kilkoma regałami, z których wysypywały się książki. Na
drewnianej podłodze leżał miękki, wzorzysty dywan, a na ścianach wisiały obrazy
przedstawiające martwą naturę i liczne krajobrazy. Na stoliku przed kanapą
zawsze stał imbryk, z którego parowała bawarka. Oboje czuliśmy się tu dobrze, a
ja w szczególności. Nieświadomie wyobraziłem sobie to pomieszczenie pierwszego
razu, przywołując wspomnienie gabinetu ojca.
Mój kubek był już w połowie pusty. Spojrzałem
na Lil. Ruda była jedną z tych dziewczyn, które w swej przeciętności były
niezwykłe. Miała bladą cerę nacentkowaną licznymi piegami, które nadawały jej
twarzy uroczy wygląd. Ruda grzywa prostych, suchych włosów zawsze okalała jej
policzki, a ich kolor był tak intensywny, że od razu widać było ją z daleka.
Była drobna, ale nie mogła się poszczycić specjalnie kobiecą figurą. Jakby
przyjrzeć się całemu naszemu społeczeństwu było mnóstwo takich dziewczyn jak
Lily Evans, jednak w Rudej było coś takiego niezwykłego, tak lilkowego, że
czyniło to ją unikatową.
Wyprostowałem swoje nogi pod kocem i
odezwałem się w końcu:
- Wiesz już
co powiedzieć?
- To
krępujące, nie wiem jak mam tobie to powiedzieć… - mruknęła, przygryzając wargę
i obejmując się ramionami, jak to miała w zwyczaju gdy była smutna.
- Lil,
dobrze wiesz, że jestem już dużym chłopcem i wiem na ten temat wystarczająco
dużo i niczym mnie nie zaskoczysz. – powiedziałem z przekąsem, ale Lilce
zaszkliły się tylko oczy. – No dalej, będzie ci lepiej.
- To twój
przyjaciel, to zawsze był i będzie twój przyjaciel.
- Tak samo
jak ty zawsze byłaś i będziesz moją przyjaciółką. – przypomniałem jej.
- To się w
sumie zaczęło się już w grudniu. Już pół roku byliśmy razem i James zaplanował
dla nas cudowny wieczór, to właśnie wtedy po raz pierwszy próbował mnie namówić
na… No, ale odmówiłam mu. Wtedy jeszcze to zrozumiał, ale od tamtego momentu
coraz częściej próbował się do mnie dobierać. Nie podoba mi się to i on o tym
wie. Ja po prostu nie jestem gotowa i tego nie chcę! – powiedziała stanowczo. –
Wraz z końcem roku minie rok jak jesteśmy razem, a ja nie jestem szczęśliwa.
- A myślisz,
że mogłabyś być szczęśliwa z nim? – spytałem, będąc pewnym jakie jest
rozwiązanie tego problemu. Nie wyobrażałem sobie już, że Lil i Rogacz będą
tworzyli wymarzoną parę, tak jak to się kiedyś wydawało.
- Myślę, że
musielibyśmy oboje się zmienić, a to nie jest chyba możliwe. – westchnęła i
poprawiła swój koc. – Nie znosiłam go, a potem stał się dla mnie idealny… Czy
musimy wracać do początku?
- Lil… - nie
wiedziałem co powiedzieć. Przygarnąłem Rudą do siebie i pogłaskałem po rudej
czuprynie. Wtuliła się we mnie i choć próbowała to ukryć, popłakała się. –
Oboje znamy Jamesa nie od dziś i wiemy jaki on jest. To dobry człowiek, ma
swoje wady, ale nigdy nie odmówił pomocy żadnemu z nas. Rogacz popełnia błędy i
najgorsze jest to, że ich nie zauważa, może… Może powinnaś to zakończyć?
- Remi,
proszę doradź mi coś innego. – szepnęła cicho Lil i pociągnęła nosem.
- Chciałbym,
pragnę waszego szczęścia, ale już nie wyobrażam was sobie razem. Ty jesteś
nieustannie smutna, nie pamiętam kiedy ostatnio się szczerze śmiałaś, a James
jest chodzącą bombą i nie wiadomo kiedy wybuchnie. Nie mówię, że macie skreślić
ten związek, ale… odpocząć od siebie.
- Odpocząć…
Łatwo powiedzieć! Jak mamy od siebie odpocząć skoro wszystko praktycznie mamy
wspólne. Wspólne lekcje, wspólni przyjaciele, wspólny Pokój Wspólny. Co ja mam
zrobić?
- Nie wiem,
ale cokolwiek zrobisz, pamiętaj, że jestem przy tobie. – powiedziałem i
przytuliłem ją mocno. Chciałem, żeby była szczęśliwa.
Chciałabym mieć takiego przyjaciela. Lily ma prawdziwe szczęście.Pomimo problemów z chłopakiem. Moim zdaniem powinna powiedzieć Jamesowi co myśli o jego zalotach i postawić mu wyraźną granicę.
OdpowiedzUsuńRozdział jak dla mnie o wiele za krótki. Piszesz tak rzadko i w dodatku krótko. Czuję wielki niedosyt. Możesz pisać trochę częściej? Bardzo, bardzo proszę.
Pozdrawiam i życzę wesołych świąt
Tak, przyjaźń Lil i Remusa jest taką wyidealizowaną wizją przyjaźni damsko-męskiej. Lily tak naprawdę obawia się trochę reakcji Jamesa, po tylu latach bycia tą złą, oschłą Evans.
UsuńFakt, rozdział za krótki, ale stwierdziłem, że pisząc coś więcej, zepsułbym go. Piszę rzadko, bo nie mam czasu na pisanie, ale nie sądzę, żeby moje rozdziały (nie licząc tego) były krótkie. Postaram się coś naskrobać w święta, ale...
Również życzę wesołych świąt! :)
Krótko, zdecydowanie za krótko! Ale powiedzmy sobie szczerze, liczy się jakość! Tu akurat jest fantastycznie! Lily i Remus to tacy idealni przyjaciele! Szkoda tylko, że James jest taki... Chciałbyś może sprawić, żeby przestał traktować tak Lily i żeby byli razem szczęśliwi? I niech pojawi się Syriusz! Taaak! MA BYĆ DUUUUŻO SYRIUSZA!!!
OdpowiedzUsuńCzy sprawię, że Lil i James będą razem szczęśliwi? Może... Chociaż sam nie wiem, zastanawiam się nad tym. Syriusz się pojawi, na pewno się pojawi!
UsuńZapraszam na nowy rozdział na z-pamietnika-lupina.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam na noworoczną migawkę na z-pamietnika-lupina.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę szczęśliwego Nowego Roku
Człowieku, opisujesz Lupina wprost wspaniale! No normalnie kocham cię za to! On jest taki nie lupinowy, oczywiście to nic złego. Powiem ci, że to wręcz lepiej. Czasami można mieć dość tego smętnego Remusa, który stroni od wszystkich. Twój Remus jest prawdziwym Huncwotem! I jak na mnie przystało, kocham Huncwotów, więc kocham i jego. Bo jak tu nie kochać Lupina, Pottera i Blacka? Są cudowni! Tylko Peter to wszystko psuje...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że piszesz tak rzadko, ale oczywiście rozumiem cię... Ja sama też nie piszę często. Właściwie udostępniłam jedynie jeden rozdział, ale chodzi mi o to, że żeby napisać coś sensownego potrzebuję czasu. Tworzenie wymaga zaangażowania :D
Pozdrawiam,
Vivian!
P.S. Pisz częściej i zapraszam do siebie! Buziaki!
Hej! Porzuciłeś tego bloga czy co? Napisz choć słówko
OdpowiedzUsuńTo chyba przeznaczenie, prawda? Właśnie dzisiaj AT przesłała mi nowy szablon i niedługo mam zamiar dodać kolejny rozdział.
Usuń